1 593 razy czytano

V Bieg Pawła Lorensa w Tychach z perspektywy debiutanta

Na bieg zapisałem się 2. lutego w ramach mojego „postanowienia noworocznego”. Od razu wpłaciłem wpisowe w obawie, że jeszcze mogę się rozmyślić. Planowałem przygotować się najlepiej jak tylko potrafię, żeby mój debiut w zawodach biegowych był… przynajmniej niekompromitujący. Niestety już 2. lutego po treningowym truchtaniu pojawił się ostry ból w nodze i konieczny był aż 3-tygodniowy odpoczynek. Dopiero w piątek 6. marca udało się wybrać na krótki marszobieg i na tym skończyły się przygotowania.

W dniu startu od rana stres i myśli.. „Jechać? Nie jechać? Nie jestem przygotowany, tylko się zbłaźnię jak po kilku kilometrach zrezygnuję… A co mi tam, przecież jestem już umówiony z bratem, muszę jechać”.

Pojechałem (a raczej pojechaliśmy z Markiem). Na miejscu wizyta w biurze zawodów, krótka rozgrzewka (teraz już wiem, że zbyt krótka) i nareszcie start. Założyłem, że pobiegnę powolutku (6:30 min/km) żeby tylko od mety dobiec. Ku mojemu zaskoczeniu pierwsze 3km bez większego wysiłku biegłem w okolicach 5:30min/km razem z Markiem. Na 4. km troszkę zwolniłem a brat przyśpieszył, więc resztę biegłem już sam. Pierwszy kryzys pojawił się w okolicach 7. kilometra. Musiałem na parędziesiąt metrów zrezygnować z biegu i pomaszerować. To samo tuż przed 9. kilometrem. Do mety dobiegłem zmęczony, ale szczęśliwy z czasem 58:28.

Swój debiut oceniam jako udany. Na pewno jeszcze spróbuję swoich sił w innych zawodach.
Dziękuję bratu za wsparcie na pierwszych kilometrach, doping  przed metą i gratuluję czasu 54:15.
No i oczywiście gratulacje dla Marka Haręży za rewelacyjny bieg i 4. miejsce.

Krzysztof Borgieł

20150308Tychy820150308Tychy9_V Bieg Pawła Lorensa w Tychach
V Bieg Pawła Lorensa w TychachV Bieg Pawła Lorensa w Tychach V Bieg Pawła Lorensa w Tychach
V Bieg Pawła Lorensa w Tychach

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *