1 452 razy czytano

Nasze Śnieżne Pantery – Henry i Maciek

Zawoja, Babia Góra 14. marca 2015r.

Co prawda po „Zamieci” w Szczyrku powiedziałem sobie, że na bieganie w górach po śniegu w najbliższym czasie nikt mnie nie namówi… jednak Maćkowi się udało. W zeszłą sobotę mieliśmy okazję brać udział w Biegu Śnieżnej Pantery w Zawoi. Bieg ten jest wyjątkowy, dedykowany wszystkim tym, którzy czują atmosferę gór, szanują je i mają już kilka biegów górskich na swoim koncie. Nie drzemie w nich tak duża potrzeba rywalizacji, „odhaczenia” kolejnego biegu, biegną, ponieważ są ludźmi związanymi z górami. Tu nie liczy się pozycja na mecie, a przede wszystkim przyjemność obcowania z naturą w pięknych okolicznościach przyrody.

  W Zawoi przywitała nas przepiękna zima. Aż trudno uwierzyć, że kilka kilometrów dalej zielono, a w okolicach Babiej Góry śniegu po pas. Trasa biegła najpierw w stronę Mosornego Gronia, w okolicach kolei linowej trasa zawracała, a my otrzymywaliśmy pierwszą opaskę kontrolną. Cofaliśmy się  aż do żółtego szlaku, którym zbiegliśmy do głównej drogi w Zawoi. Stamtąd między domami zaczęliśmy wspinanie się czarnym szlakiem aż do schroniska na Markowych Szczawinach. Na początku nikt nie chciał wyrywać nawet do przodu. Czuć było luźną atmosferę i ludzie cieszyli się po prostu fajnym bieganiem w przepięknych okolicznościach przyrody. Po paru kilometrach uformowała się jednak trzy osobowa grupka prowadząca, a w niej i ja. W zasadzie tuż przed schroniskiem razem z jednym biegaczem mylimy trasę, zostajemy przez to wyprzedzeni i mamy do odrobienia około 200m stromo pod górę. Po moim towarzyszu widać już jednak zmęczenie, wyprzedzam go i do schroniska wpadam jako drugi. Odbieram drugą opaskę kontrolną, rezygnuję z ciepłej herbaty, bo jednak odzywa się we mnie duch rywalizacji… Rzucam jeszcze szybko okiem na mapę, by nie popełnić następnego błędu.  Teraz czeka mnie najcięższy etap biegu tzn. bieg po nieprzetartym szlaku, nie licząc jednego rywala przede mną. Śniegu delikatnie mówiąc jest po kolana, a w odsłoniętych miejscach dużo więcej. W połowie żółtego szlaku mijam się z jadącym pod górę skuterem śnieżnym GOPRu, no przynajmniej biegnący za mną będą mieli lżej. Doganiam zawodnika biegnącego przede mną, jest niższego wzrostu, trasa coraz bardziej utwardzona więc wyprzedzam go i do mety dobiegam samotnie z około 4 minutową przewagą.  Podsumowując około 25 km przebiegłem w 2h44min, ostatnie 5km w średnim tempie poniżej 4min/km, a przed ostatni kilometr poniżej 3:40.

  Organizatorzy zadbali o najmniejsze szczegóły: w pakietach startowych znaleźliśmy koszulki marki Dynafit, opaskę na głowę oraz torbę sygnowaną logotypem biegu. A wszystko to bezpłatnie. Widać było ogrom pracy organizatorów – naprawdę przesympatycznych i radosnych ludzi. Mam nadzieję, że dane mi będzie pojawić się w Zawoi za rok i wszystkim innym bardzo polecam, bo już wiadomo, że na jednej edycji się nie skończy.

Henry

Strona biegu: http://biegsnieznejpantery.pl/

20150314_sniezna_pantera_01 20150314_sniezna_pantera_02 20150314_sniezna_pantera_03 20150314_sniezna_pantera_04 20150314_sniezna_pantera_05

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *