3 654 razy czytano

Bieg 7 Szczytów słowami
jego zdobywcy – Adama

Bieg dedykuję tym, których zawiodłem.

B7S – główny cel, wyzwanie 2015, kolejna bariera do pokonania.

Zabieram Mateusza  z Katowic. Spotykamy się na starcie od roku na wszystkich dłuższych imprezach, potem młodzieniec pędzi w granicach pudła, a ja ogony. Meldujemy się w Lądku Zdroju przed 15.00. Idealnie. Spokojnie pobieramy pakiety, składamy depozyt i idziemy na węglowodanowy obiad. Przebieramy się na parkingu, maści na stopy i inne miejsca, sprawdzenie wyposażenia obowiązkowego, napełnienie bidonów i  po 17 w amfiteatrze  czekamy na otwarcie i start. Jest kilku znajomych, luźne rozmowy, nieco żartów.

O 18.00 start. Nie planowaliśmy z Mateuszem wspólnego biegu, a od początku trzymamy się razem i uzgadniamy  wspólną taktykę – na podejściach spokojnie, miarowo, bez podbiegania, szarpania, na zbiegach delikatnie, jak najbardziej miękko, bez ubijania stóp i spinania czwórek, po równym jednostajnie, nisko . Na punktach minimum strat czasowych, żadnego rozsiadania – doładowanie płynów, owoce, ciastka na szybko, kanapki, pierogi  w rękę i jemy po drodze wolno idąc. Tempo średnio z postojami wychodzi 6,6 km/h, 6 km/h  jako plan dopóki się da, nadwyżka na straty późniejsze wynikające ze zmęczenia. 6 km/h daje 40h na cały dystans , pięknie by było, ale zmęczenie będzie rosło i pewnie przyjdzie się przespać, zjeść spokojnie i odpocząć. Niezależnie od punktów regularnie co godzinę wciągamy żele i batony. Nawodnienie ok, systematycznie, profilaktycznie bardziej.  Nawet nie wiem kiedy mija 80 km i docieramy do schroniska Jagodne. Po drodze mozolnie przebyte nocą  najwyższe przewyższenie, masyw Śnieżnika. Mam ochotę usiąść pierwszy raz od 14 godzin  i zjeść „normalnie”, tym bardziej, że blisko 3h przed limitem.   Mateusz poczuł się mocny, nosi go, chce złamać 40h – pędź Młodzieńcze mówię. Punkt obsługiwała Ekipa Rzeźnika – pierogi z jagodami, kawa, cola i inne specjały dla biegaczy, to zabawiłem z 30 minut.  Następne 65 kilosów pokonuję samotnie. Słuchawki, muzyka w różnych klimatach i łykam kilometry, zwiększam sobie zapas do limitu na ponad 4h. Po drodze w Masyrkowej Chacie spotykam MateuszaJ, przypalił za bardzo, kryzys, ale odpoczął, nabrał sił i znowu popędził – ostatecznie zajął 15 miejsce z czasem 44h 16min. Do Kudowy na 130 km wbiegałem radosny bo „sklasyfikowany” i medal za 130 już pewny-  pierwszy „mini” cel, wykonany. Wziąłem zimny prysznic, zacząłem się przebierać, ciało jeden skurcz i ból, ups. Łykam pierwszy przeciwbólowy, magnez, posiliłem się i ruszyłem z nogi na nogę  po następny cel ( przekroczyć 150 km, więcej niż na  Łemkowynie)  Do Pasterki z widokiem na Szczeliniec Wielki truchtałem samotnie w promieniach zachodzącego słońca. Widoki ładują pozytywnie, 145 km, jeszcze niecała stówa do zrobienia. W Pasterce znowu ekipa OTK Rzeźnik – zupa jarzynowa najsmaczniejsza na świecie, makaron z kurczakiem, kawa, herbata z cytryną, ładuję komórkę, kilku ultrasów śpi na trawie. Przyjmuję ofertę i kładę się na kartonach, budzik na 20 minut, może złapię sen. Za wcześnie na mnie, nie mogę zasnąć. Jest Jarek pod folią J – kompan z różnych biegów i towarzysz 100 km  z Rzeźnika Ultra. Uzgadniamy dalszy wspólny bieg i ruszamy o szarówce na Szczeliniec, który zwiedzamy w ciemnościach . Niesamowite wrażenie, super pomysł,  ale tracimy dużo energii na setkach pokonanych schodów. Do Ścinawki na 170 km docieramy po 1.00. Decydujemy się na  spokojny posiłek i 45 minut snu. Pierwszy raz spałem pod samą folią NRC – jest bardzo ciepło, ciało emituje, folia odbija. Wpadam w  30 minut mocnego snu. Oj nie chciało się wstać – przez moment miałem w tyłku całe tam głupie 240J.

Kawka i papieros na pobudzenie, w drogę czas, niedługo świtanie, a czeka na nas, upragnione wtedy „małe” 200 km.  Sen dał bardzo dużo nowej energii na kolejne 30 km. W Bardo na schodach mamy przekroczone 200 km – wznosimy toast colą, stukamy się butelkami. W Bardo wychwalany po całej Polsce  bogracz, delektujemy się,  rozsiadamy, już pycha nas zaczęła napełnić, że bieg skończony, zostało 37 km i 12 godzin limitu. Fraszka – igraszka dla świeżaka. Szybko strome, wyczerpujące wspinanie  na Kalwarię i Ostrą Górę weryfikuje nasze nastroje.  12 kilometrów pokonujemy w ponad 3,5 godziny, zapas stopniał szybko . Żar z nieba, 35 stopni, ponad dwieście w nogach, zakrada się niepewność, czy aby się uda? Nie znamy przecież organizmów jak zareagują na temperaturę i ponad 40 godzinny wysiłek, a boli już wszystko, najbardziej,  stopy obite piekielnie od ostrych skał i kamieni. Zostało 25 km – wtedy wydawałoby się najdłuższe w moim życiu. Kolejne 13 km robimy w 3h 17min trzymając  tempo, robiąc małe przerwy, zagryzając zęby. Kubły wody na głowę w Orłowcu, nabijamy bidony, arbuz do ręki i do przodu. Na 5 kilometrów przed metą Jarek dostaje info, że jest 4 w klasyfikacji wiekowej i może jeszcze załapać się na pudło, bo na trasie przed nami  kilku ludzi ledwo człapie. Poszedł jak burza, na 5 kilometrach prawie 30 minut szybciej ode mnie, ale zabrakło do 3 miejsca jednak. Dokulałem się  spokojnie na metę w 49:35 – czwórka z przodu, wstydu nie będzie.

Podobnie jak po Łemkowynie, początkowy brak radości, satysfakcji. Masz dość do końca życia biegania, siadasz jeden wielki skurcz,  mięśnie pompują krew jak oszalałe, łydki pulsują jak dwa serca,  masz totalnie pusto w głowie, pierwsze dreszcze przeszywają ciało, zapalasz papierosa i dociera do Ciebie, że osiągnąłeś cel, dałeś radę i to jest  twoje zwycięstwo ze samym sobą. Po 5 minutach nie możesz wstać, adrenalina zakończyła misję, nastaje ból.  Do dziś nie wiem jak to zrobiłem, ale teraz dopiero  wiem, gdy sprawdziłem, że to możliwe.

Porady dla początkujących do dowolnego wykorzystania:

  1. Pokora, szacunek dla gór, dobry humor.
  2. Oszczędne, najbardziej pasujące do Ciebie, ekonomiczne, stosownie do warunków  tempo.
  3. Systematyczne nawadnianie i posiłki.
  4. Stosuj maść na otarcia i odparzenia, sprawdzone podtrzymujące w kryzysie żele (z kofeiną, guaraną)
  5. Jeśli to możliwe miej jak najdłużej suche skarpety i bieliznę. Miej zapasowe ze sobą, pakuj na depozyt.
  6. Podzielenie trasy mentalnie na odcinki mniejsze i kolejne ich zdobywanie (ALE CEL GŁÓWNY MUSI BYĆ TYLKO JEDEN!!!)
  7. Kiedy masz dość wiedz, że jeszcze możesz, nawet nie wiesz ile możesz. Wstań i idź i się przekonasz!
  8. Odpoczywaj, kiedy naprawdę musisz, albo dalszy bieg zagraża  Twojemu bezpieczeństwu – prawdziwie, najpiękniej  odpoczniesz na mecie.

Błędy :

  1. Słabo naładowany powerbank – nie mieliśmy kontaktu ze światem przez dłuższe samotne odcinki, ani kontroli tempa
  2. Zmieniłem na 130 km całkiem wygodne buty na drugą parę, by stopa popracowała w innym ustawieniu (wyczytałem w poradach kiedyś, że wskazane)  – po kilkunastu kilometrach już stopy były bardzo obolałe, męczyłem się do końca.
  3. Wszedłem butami do strumienia by schłodzić zbolałe nogi – podziałało chwilowo, a potem gehenna.

Nieco danych:
Najwyższe tempo na zbiegach – 6,20 min/km
Najwolniejsze ostre podejście na około 220 km  – 21,30  min/km
Średnie tempo do 80 km brutto – 9,30 min/km
Średnie tempo brutto całego biegu – 12,4 min/km
Czas biegu brutto – 49:35:52
Czas biegu netto – między  44 a 45 h
Plan na 130 km max 24 h, było 22,30 h
Ponad 30 l przyjętych płynów – głównie cola
Cztery bardzo obfite posiłki, kilkadziesiąt żeli i batonów, przekąsek na punktach nie zliczę
Waga po biegu  – 5kg w dół.

Można wątpić, ale nie wolno się poddawać.

Adam

20150721_bieg7_szczytow_01 20150721_bieg7_szczytow_03 20150721_bieg7_szczytow_06 20150721_bieg7_szczytow_04 20150721_bieg7_szczytow_05 20150721_bieg7_szczytow_07

5 myśli nt. „Bieg 7 Szczytów słowami
jego zdobywcy – Adama

  1. Adaś gratulacje. Widać ze sprawia ci to radość skoro nawet spiąć jesteś uśmiechnięty 🙂 pełen szacun!!!!!! Jesteś moim motywatorem:) pozdro

    • Nie spałem. Paparazzi słodkie się uparło, że nusi mi zdjęcie w tych kartonach zrobić:) Ale przy ognisku koszulka przeschła nieco. Bardzo dużo się uśmiecham na długich dystansach i rozmawiam ciepło z ludźmi – to dodaje sił, spróbuj:)

  2. Świetnie napisane, ze szczegołami bez ściemniania. A porady i dane ,bezcenne. Podziwiam,gratuluję i ogromny szacun.  🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *