2 024 razy czytano

V Bieg Pawła Lorensa oczami (i nogami) Marka

8 marca 2015r., Tychy.

Dzień kobiet. Na zawody nastawiałem się już w połowie stycznia za namową trenera, jakoś nie byłem do końca przekonany by tam startować z dwóch powodów: pierwszy nie lubię tras gdzie nie ma asfaltu, drugi powód to fakt iż zazwyczaj w marcu mam problemy z zatokami.
Treningi szły dobrze, więc chciałem się przetrzeć 1. marca w Katowicach na 5 km, co zakończyło się katastrofalnym dla mnie biegiem… 14. miejsce i przegrana ze słabszymi ode mnie zawodnikami, ale przede wszystkim fatalny czas 18:21 nie wprawiły mnie w dobry nastrój. Na usprawiedliwienie jedynie fakt, że miałem ogromne problemy żołądkowe. Jednak cały tydzień po zawodach w Katowicach zacisnąłem zęby i przetrenowałem cały tydzień trzymając lekką dietę, by na dwa dni przed zawodami całkowicie już podporządkować jedzenie pod start.

Zawody Tychy.
Start o 11 więc lekkie śniadanie jadłem o 7.30, po o dziwo dobrze przespanej nocy, dobry humor ale lekki niepokój czy dieta pomoże przy moich dolegliwościach. Wyjechałem na start o 9, ale w połowie drogi zorientowałem się że zapomniałem zabrać butów do biegania 🙂 powrót do domu i&nbas;szaleńcza jazda by w miarę szybko być w biurze zawodów (obawa przed kolejkami). Zapisy jednak przebiegły niezwykle sprawnie – tak jak i sprawnie przeprowadzony został cały bieg.

Start.
Po rozgrzewce gdzie przetruchtałem 3km i po gimnastyce, 4 rytmy 100m. Strzał startera. Ogólnie miałem założenie, by nie szaleć na początku i by nie pobiec szybciej niż 10:45 pierwszej trójki, gdzie po trójce zazwyczaj zaczynały się problemy. Trasa była praktycznie płaska, a moje obawy przed terenem całkowicie nie uzasadnione, gdyż kamyczek na trasie był drobny i zbity jak beton – zupełnie jak na bieżniach starego typu.
Pierwszy kilometr pobiegłem spokojnie, było oznaczenie 500m, patrzę na zegarek 1:42 – nieco za szybko, ale myślę że to start wiec normalka. Po kilometrze 3:24 i wytworzyła się 4-osobowa grupka i jakiejś 20m za nimi biegłem ja z dwójką innych biegaczy – starałem się trzymać tempo. 2. km był w 6:58, więc tempo siadło, ale biegłem cały czas jakieś 20m za czołówką, a przecież założenia były inne, więc nie przyspieszałem. 3km: 10:32, dalej trzymam tempo, które nieco spadło – czułem się dobrze, aż tu nagle po około minucie znów czuję pieczenie i ściskanie żołądka. Cały czas jednak utrzymuję się w pościgowej grupce na zmianę prowadząc z doświadczonym Januszem Sarnickim. Do 4km podkręciliśmy tempo i ten kilometr minęliśmy w 13:59. Mówię: jest nieźle, tempo na złamanie 35 minut. Na dodatek widziałem że z czołowej czteroosobowej grupki odpadł jeden zawodnik i szybko go wchłonęliśmy, gdzie czołówka miała nad nami w tym momencie około 60-80m przewagi. Na piątym kilometrze wyszedłem na 3 miejsce (półmetek w 17:23) czułem się na siłach, więc zacząłem podkręcać tempo. Na 6km (20:45) było pod wiatr i doczepił się do mnie 4 zawodnik który „wiózł” się trochę na moich plecach. W tym momencie czołówka miała ze 100m przewagi. Do 7km biegliśmy we dwójkę, cały czas prowadziłem i nie mogąc się pozbyć ogona. Zaatakowałem, ale rywal przetrzymał i mnie wyprzedził. W tym momencie to ja „siadłem mu na koło” cały czas mając 5-10m straty. Tu zaczęły się problemu i wcale nie chodzi o samopoczucie, a o ludzi wchodzących na trasę z kijkami, psami, rowerami, którzy nie odsuwali się zbytnio i mając jeszcze przy tym pretensje utrudniali rywalizację. Więc do 9 kilometra cały czas miałem stratę najwyżej 10m do trzeciego zawodnika i dużą już do czołówki – około minuty. Na jakieś 300m do mety jakby stracił wiarę w zajęcie miejsca na podium i przegapiłem moment ataku, którego nie udało mi się odeprzeć i zająłem 4 miejsce ze stratą 6 sekund do trzeciego czyli, jakiejś 30m. Mimo to jestem zadowolony. Za tydzień Brzeszcze.

Czas: 34:43, międzyczasy: 1km-3:24  2-6:58   3-10:32   4-13:59   5km – 17:23  6-20:45   7km – ? 8-27:54  9-31.18. Miejsce 4, w kategorii wiekowej 3.

Marek Haręża

20150308Tychy6 20150308Tychy7 20150308Tychy10
20150308Tychy11 20150308Tychy12 V Bieg Pawła Lorensa w Tychach

Jedna myśl nt. „V Bieg Pawła Lorensa oczami (i nogami) Marka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *