1 529 razy czytano

Złote Gacie… Moniki

Sobota nie jawiła mi się zbytnio optymistycznie, zmęczone nogi po piątkowym treningu w Active, i zimno jakoś i gdzie to słonko?…. Ale przecież biegnę w Brzeszczach!!! A jako kobieta biegająca i w ogólnym pojęciu aktywna, lubię starty. Trochę tylko mnie stresują i czasami bardziej lub mniej zacinają głowę na trasie…. 

Po wejściu do hali sportowej powitały mnie uśmiechnięte twarze czechowickich RyTMowiczów. Od razu zrobiło się cieplej na serduchu pomimo niskiej temperatury. Odebranie pakietu startowego i oczekiwanie na start w miłym towarzystwie.

To nie była moja pierwsza 10-ka w życiu, ale ta trasa, to województwo, i ta pogoda były czymś nowym. Nie nastawiałam się w ogóle na wynik, nie znałam trasy, nie wiedziałam co mnie czeka, podbiegi, czy płasko??  Kompletnie nie odrobiłam zadania domowego i nie sprawdziłam nic, nawet miejsca startu i mety 😉 –  co zwykle czynię. Trasa okazała się być bardzo przyjemną, jedyne co wytrąciło mnie z rytmu to błoto i płyty betonowe, ale na szczęście nie były to długie odcinki. Potem to już odliczanie, 5km – łyk wody, 7km – mała kolka, 8km – przyjemna rozmowa z kolegą, który uratował mój kupon na posiłek, …. 9 km ….. myśli w głowie kotłujące się : „Dasz rady Talik, no dawaj!!!”  Następnie włączyła mi się piosenka „Nie poganiaj mnie, bo tracę oddech, nie poganiaj mnie, bo gubię RYTM”.   🙂 ….… i 500m….. Potem szybki finisz, bo z górki i mam mój najlepszy czas jak dotąd. Złote Gacie wiszą dumnie z innymi medalami….

Monika Talik

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *