1 748 razy czytano

42 Maraton Dębno
w opisie Przemka

Swój udział w tym biegu zawdzięczam mojemu koledze Mariuszowi, który rok temu po Maratonie Warszawskim namówił mnie, abyśmy zrobili Koronę Maratonów Polskich. Maraton w Dębnie miał być drugim z pięciu przystanków do osiągnięcia tego celu.

Do Dębna wybierałem się z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony była we mnie niepewność czy jestem właściwie przygotowany, gdyż ze względu na choroby i kontuzję w tym roku przebiegłem zaledwie 205 km. Z drugiej strony nie mogłem się doczekać wzięcia udziału w najstarszym polskim maratonie.

W Dębnie zameldowaliśmy się w sobotę wieczorem po 7-godzinnej podróży samochodem. W biurze zawodów odebraliśmy pakiety startowe, które naprawdę były bogate. Nie skłamię zbytnio, jeśli napiszę, że był to jeden z lepszych upominków, jakie przyszło mi dostać od organizatora na „dzień dobry”. W skład wchodziło: piwo dębnowskie, kwas chlebowy, czekolada, biszkopty, ciastka, smycz do kluczy, koszulka bawełniana, gąbka, proporczyk, informator samorządowy poświęcony historii maratonu w Dębnie, numer startowy z chipem oraz mini mapka. Wiadomym jest, że żaden maratończyk nie jedzie na zawody po piwo (prawda?), ale tyle upominków cieszy i pozostawia dobre wrażenie. Duży plus ode mnie.

Następnie udaliśmy się do hotelu w Myśliborzu, który był oddalony od Dębna o około 30km. Po przybyciu do hotelu okazało się, że odbywa sie w nim wesele. Niestety byliśmy tak zmęczeni podróżą, że nie mieliśmy sił dołączyć do weseliska 🙂

Dzień maratonu przywitał nas pochmurną pogodą i temperaturą w okolicach 10 stopni – czyli idealne warunki do biegania. Po śniadaniu i wymeldowaniu z hotelu udaliśmy się do Dębna, by o godzinie 11 nieskoordynowany wystrzał startera, pozwolił nam ruszyć w trasę. Po kilku kilometrach ścisku stawka rozerwała się na mniejsze grupki, co pozwoliło komfortowo pokonywać kolejne kilometry. Przyjemność z uczestnictwa w tym najstarszym polskim maratonie psuł nieco dość silny wiatr, który jak na złość wiał zawodnikom prosto w twarz przez większość trasy. Niestety warunków się nie wybiera.

Głównym moim celem było tylko przebiegnięcie całego dystansu, ale nie byłbym sobą gdybym nie spróbował zaatakować swojego rekordu życiowego. Przez pierwsze 17km udawało mi się utrzymywać zakładane tempo poniżej 6minut na kilometr. Na 18km wyprzedza mnie pewien gość, klepie po ramieniu i mówi: "Witam RyTM Czechowice" Jak się później okazało był to Radek, który pochodzi z Czechowic, a obecnie mieszka w Warszawie. Razem przebiegliśmy kilka kilometrów i pogadaliśmy między innymi o naszym klubie. Do tego momentu biegło mi się znakomicie, jak na mnie w super tempie. Niestety na 24km złapał mnie mocny skurcz nogi. Zatrzymałem się, ponaciągałem i ruszyłem dalej, ale od tego momentu nie był już to dla mnie przyjemny bieg. Tempo spadło o ponad minutę, a ból nogi z każdym kilometrem narastał. Przy najbliższym punkcie medycznym zatrzymałem się i poprosiłem o zmrożenie uda. Pomogło, ale tylko na chwilę, gdyż po kilku kilometrach znów musiałem zatrzymać się przy służbach medycznych, gdzie poprosiłem o środki przeciwbólowe. Następne kilometry były juz tylko lekkim truchtem. Na 35km ból był tak duży, że nie byłem już w stanie biec. Zatrzymałem się przy karetce i ze łzami w oczach prosiłem o pomoc. Sanitariusz rozmasował mi nogę, pozaklejał plastrami i zasugerował, żebym odpuścił. Wtedy powiedziałem sobie, że nie po to przyjechałem tutaj 550 kilometrów, aby na 7km przed metą rezygnować. Zacisnąłem więc zęby i pomimo okropnego bólu potruchtałem do mety. Czas końcowy 4:29:47 na pewno nie rewelacyjny, ale z powodu zaistniałej sytuacji na mecie byłem niezmiernie szczęśliwy.

Podsumowując, do Dębna warto przyjechać choć raz, by poczuć tę niezwykłą atmosferę i liznąć nieco historii. Na uznanie bowiem zasługuje już sam fakt, że w tym miejscu przygoda z Królewskim Dystansem trwa od drugiej połowy lat 60-tych ubiegłego stulecia. Życzę organizatorom oraz wszystkim maratończykom (w tym całemu RyTM-owi), byśmy spotkali się w tym miejscu z okazji jubileuszowego 50-tego Maratonu Dębno.

Przemysław Janusz

20150412_Debno_1 20150412_Debno_2 20150412_Debno_3 20150412_Debno_4 20150412_Debno_5

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *