2 080 razy czytano

Bieg Fortuny – debiut Klementyny

Zawody w Cieszynie to mój debiut na takiej imprezie. Nie licząc wcześniejszych startów na zawodach szkolnych, ale kiedy to było…

Do Cieszyna przyjechałam z mężem około godziny 10. Na wstępie wielkie zaskoczenie, widząc tyle biegaczy chodzących po ulicach. Po drodze, by odebrać pakiet startowy minęłam kilku RyTMowców, dobrze wiedzieć, że nie jestem sama. Pakiet odebrany – obudziły sie nerwy i myśli czy dam radę. Pogoda -duszno, nie pamiętam, kiedy biegałam o takiej porze dnia, do tego tydzień bez treningów… Na rozluźnienie wybrałam się z Bartkiem na spacer po Czeskim Cieszynie i przy okazji sprawdzenie trochę trasy. Trasa super, jak na pierwsze zawody, bez podbiegów – ok jeden, ale co to przy naszej poniedziałkowej trasie lub mojej trasie do pracy.Klementyna

Godzina 11 spotkanie się z grupowiczami, którzy też przyjechali startować lub kibicować. Super jest pogadać, trochę się rozluźnić i porobić zdjęcia.

Na starcie stanęłam z Sylwią, Ulą, Moniką i Agnieszką, mniej więcej każda z nas mówiła o podobnym czasie biegu, więc może uda się pobiec razem. Niestety po niecałych 2 kilometrach stwierdziłam, że tempo Uli i Moniki jest dziś dla mnie za szybkie – 1 km zrobiony w 5 minut z groszami, drugi podobnie.  Troszkę zwolniłam, ale plecy dziewczyn w zasięgu wzroku.  Po drodze rozmowa z Markiem i metr za metrem uciekał.

Półmetek trasy przebiegłam w wielkich owacjach, bo w tym czasie Kenijczyk wbiegał na metę. Z małą walką w myślach biegłam dalej, powtarzając sobie że 10 km normalnie biegam. Na ostatnim kilometrze usiłowałam dogonić Agnieszkę, niestety brakło siły…  Na ostatnich metrach przy dopingu RyTMowiczów udało mi się wycisnąć resztki sił, dobiegając do mety wyprzedziłam kilka osób.

Na mecie wielkie zadowolenie, że sie udało dobiec w założonym czasie poniżej godziny. Małe rozczarowanie z braku medalu, ale co zrobić, nie można mieć od razu wszystkiego (mam nadzieję, że doślą).

Podsumowując start – jestem zadowolona, atmosfera super i dobra zabawa. Na trasie wsparcie męża, rodziców, sąsiadów i RyTMowców bardzo się przydało.  Teraz już wiem, że nie ma  czym się stresować na kolejnych startach, tylko czerpać z tego radość!!!

2 080 razy czytano

2 myśli nt. „Bieg Fortuny – debiut Klementyny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *