1 209 razy czytano

Nadwiślański Maraton
na orientację –
relacja Krzyśka z trasy Maraton

Po wielu latach modłów i nadziei w końcu doczekałem się maratonu na orientację w „swoim” rejonie. Stwierdziliśmy z Danielem, że będzie to dobry test zdolności wytrzymałościowych przed startem w priorytetowym dla Nas MEMP KIERAT 2015. Co prawda nie darzymy miłością do biegów płaskich, ale z racji trasy 50k i faktu, że to jednak na orientację zrobiliśmy wyjątek. Jak się później okazało nie pożałowaliśmy.

W bazie maratonu zameldowaliśmy się przed 8.00. Po rejestracji i zebraniu przydziału żywnościowego przystąpiliśmy do rozgrzewki. Potem odprawa (czyt. przemowa Bartess’a), szybkie foto, porwanie map z ławki i sruuu w trasę. Truchtając przed szkołą minutę debatowaliśmy w którą stronę napieramy. Ostatecznie wybraliśmy wariant „ze wskazówkami zegara”. Chyba dobrze wybraliśmy bo ta gęsta sieć punktów na którą trafiliśmy z tej strony byłaby upierdliwa na końcówce trasy. Wariantów na tą gęstą siatkę PK było kilka. My ścinać pół uprawnych nie lubimy więc raczej staraliśmy się wykorzystywać istniejące ścieżki. Po kolei na 1szy ogień poszły: 9, 11, 8, 12, 7, 14. Od PK 13 zaczęła się typowa pętla. Warto zauważyć, że w okolicach PK 11 i PK 7 grasowali czujni rolnicy więc ścinanie pól było nietaktem. PK 14 trochę wątpliwy bo z daleka widać było ambonę a okazało się, że chodzi o pseudo szałas ukryty głębiej w lesie. Na szczęście nie był zamaskowany. Podobno przy PK 10 ludzie mieli problemy ze znalezieniem. No nie był za łatwy i na pewno prościej mieli Ci, którzy przybyli od wschodu. Nam jakoś się udało. Właśnie za tym punktem spotkaliśmy Bartka prującego swoją czerwoną „korwettą” w stronę PK10 – rzekomo dostał info, że PK nie ma. Wyprowadziliśmy go z błędu i pomknęliśmy dalej. Wykręciliśmy z głównej drogi w stronę PK15 i nagle znów korwetta za nami. Patrzymy i co?… leci paparazzi z aparatem.Krzysiek Mobilna sesja w polu… a my nie umalowani. No nic. Pozdrowiliśmy go czule ruszyliśmy przed siebie. PK15 na dole skarpy w krzakach … grrrrr. Bez komentarza. W drodze do PK16 przebiegamy chyba przez większe wzniesienie (wg mapy 274.5m n.p.m. !!!!!). Po agresywnym zbiegu rodem z filmów skyrunning przekraczamy drogę asfaltową Łąka – Wisła Wlk. Zaliczamy 2 kapliczki i lądujemy na wale zapory. Prujemy czym prędzej do drzewa (PK25). Kawałek dalej na koronie mijamy 2 zawodników biegnących odwrotnie. Na końcu przy lesie widzimy kolejnego biegnącego dołem. Na skrzyżowaniu Nieopodal kolejni trzej. Wymieniamy się informacjami na temat parametrów trasy. Okazuję się, że i oni i my mamy na cyferblatach 25km – mamy zatem środek trasy (jupi !). PK 23 banalny + kolejna mijanka z zawodnikiem „wstecznym”. Z 23 do 22 poszło nam najdłużej. Ale to tylko dlatego, że to tereny ścisłego treningu Daniela i postanowił właśnie tego dnia mi pokazać kilka atrakcji J. Polecamy zatokę bobrów – jest tam cudnie. Kolejny odcinek dość długi ale łatwy, z narzuconym wariantem przejścia przez most. Po drodze bardzo ładna zatoka i mnóstwo wędkarzy. Od PK 21 aż do 18 trasę pokonaliśmy wałem, od czasu do czasu schodząc z niego w celu potwierdzenia PK. PK 18 bardzo nikczemny. Nie wiem czy na złość czy dla zabawy ten punkt znalazł się w tak dziwnym miejscu. Na szczęście nie poszło nam najgorzej. Namierzywszy go szybko cofnęliśmy się na początek „małego stawu”. Legendy głoszą, że od tego PK niektórzy zamiast udać się na most główny na Wiśle próbowali forsować rzekę u jej ujścia… Nie wiem czy to prawda, ale my cofnęliśmy się asfaltu i mostem pokonaliśmy naszą królową rzek polskich. Rajd przez centrum Strumienia dość szybki. Ludzie zdziwieni. Nie dziwię się… kto normalny biega po mieście z mapą gdy żar leje się z nieba? Ostatni PK – osada. Bardzo fajny obiekt – warto zobaczyć. Końcówka spokojna bez szarpnięć. A teraz czas na podsumowanie.

Bardzo ciepło – 2L picia to za mało. Przez ten deficyt od 32 km cierpiałem na skurcze w udach.

Ostatecznie wyszło 50.85 km z czasem 6h23min 48sek (8km/h)

Tereny wokół zbiornika doskonałe. W końcu poznałem wszelkie walory tego miejsca

Polecam wszystkim, naprawdę warto!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *