1 802 razy czytano

Cieszyńska Fortuna – debiut Michała

Do Cieszyna przybyliśmy ok. Godz. 10. Ja, Jakub, Piotrek i Bartek. Wychodząc z samochodu zauważyłem na parkingu Marka z rodziną, więc wszyscy razem udaliśmy się po pakiety startowe. Oczywiście po drodze po pakiety spotkaliśmy naszych RyTMowiczów uśmiechniętych, pełnych energii i zapału do biegu. Po odebraniu pakietów uznaliśmy z chłopakami, że idziemy z powrotem do samochodu żeby przygotować się do biegu (montaż pakietu startowego na koszulkę itp.  🙂 ). Po przybyciu na stadion spotkaliśmy się z RyTMowiczami i zaczęliśmy ustalać strategię „jak najlepiej przebiec tą 10-kę”. Oczywiście każdy z super humorem, a ja gdzieś tam z tyłu głowy miałem myśli jak to ten mój debiut wyjdzie, mając świadomość tego, że prawie cały tydzień doskwierał mi ból biodra. Ale nie poddając się powiedziałem sobie, że dam radę i „wycisnę” z moich nóg maksimum, a co więcej, czułem że mam bardzo duże szanse na poprawienie „życiówki” (nieoficjalnej, z treningu). Z tym, że nie mogę biec sam, muszę mieć jakiegoś kompana bo nie dam rady. Po rozmowie z Tomkiem uznaliśmy że pobiegniemy na czas ok. 45 min.MichalTomek
Ustawiliśmy się na starcie z Tomkiem i Pawłem, a Paweł uznał że będzie biegł naszym tempem do 2 km i zobaczy czy da radę dalej biec z nami, czy zwalnia tempo. Rozległ się sygnał startu i Paweł bardzo ostro wystartował. Dogoniłem go na ok. 700 m i wyprzedziłem. Za mną został gdzieś Tomek, w końcu dogonił mnie na 1,5 km i mówi żebym zwolnił ponieważ mamy tempo ok. 4.16 i padniemy w połowie trasy. Więc uznałem że faktycznie mogę nie dobiec w takim tempie do mety. Na 3 km niestety „odezwało” się biodro i piszczel. Ból taki, że myślałem, że po prostu koniec biegu dla mnie, ale dzięki Tomkowi nie poddałem się i biegłem dalej, ponieważ cały czas mówił mi żebym nie myślał o bólu, tylko skupił się na kolejnych km do przebiegnięcia. Co chwilę pytałem Tomka o tempo w jakim biegniemy i czy jeszcze jest możliwe przebiegnięcie w czasie 45min. Mimo mojego bólu utrzymywaliśmy tempo w granicy 4.25. Od 6 km „popuściło” biodro i piszczel, i swobodnie mogłem już biec, ale pojawiły się pierwsze oznaki zmęczenia, i tempo spadło do ok.4.35 i znowu pytanie do Tomka, czy jeszcze utrzymamy to tempo na 45min. Po minięciu oznaczenia 9 km mój RyTMowy kolega uznał że trzeba zacząć finisz, żeby mieć jeszcze  szanse na 45min. Więc zaczęliśmy walkę o jak najlepszy czas. Na wysokości ok.9,5 km pojawiła się przed nami pierwsza „brama  pneumatyczna” co w naszym przekonaniu była linią mety i zaczęliśmy biec jeszcze szybciej, ale po minięciu tej bramy okazało się że przed nią jest jeszcze jedna „brama pneumatyczna”, która też nie okazała się linią mety, a trzeba było jeszcze biec na stadion, na którym była już upragniona META. Więc z Tomkiem „spięliśmy” się jeszcze bardziej i dobiegając do mety na stadionie okazało się że ostatni km przebiegliśmy tempem 3.52 co w rezultacie dało UPRAGNIONY CZAS 44.48                                                                                                    
Dzięki Tomek! To jest nasze zwycięstwo.

Było super. Atmosfera zawodów nie do opisania, po prostu trzeba przeżyć takie zawody i poczuć ten klimat, aby móc cokolwiek powiedzieć.
Do następnego

Michał

MichalTomek1 MichalTomek2 MichalTomek3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *