1 789 razy czytano

Półmaraton Kukuczki – życiówka Marcina

Przygoda z tą imprezą rozpoczęła się w jesienne popołudnie kiedy pierwszy raz wziąłem w niej udział – już wtedy wiedziałem że chętnie będę brał udział w następnych edycjach (każdy z nas ma swoje ulubione imprezy biegowe), a wiec wiedząc o atrakcjach pojechaliśmy całą rodziną (lotnisko, bieg dla dzieci itp). Przed startem spotkałem Andrzeja i Szymona z naszego Rytmu, kilka wspólnych fotek, odebranie pakietów gdzie zapytano o numer nogi – myślałem że dostaniemy buty a tu skarpetki +koszulka miła niespodzianka. Założenia przed startem były poprawić wynik z tamtego roku 1,27 a jak dobrze będzie szło to spróbować poprawić żywiec 1,24,59 gdzieś w tych granicach wiedziałem że pobiegnę. Start mocno 3,38 po kilometrze tłumacze sobie  że za ostro i stopniowo zwalniam 3.50-4.00 tak dobiegam do 3 km tu dobiega do mnie Bartek – miejscowa gazela z zapytaniem czy biegniemy po 4 min na km – jeden ze słuchaczy się wykrusza, ja grzecznie odpowiadam że powinienem dać radę, to będzie w granicach mojej życiówki, ale kto nie ryzykuje … Oczywiście wszystko w granicach rozsądku. Więc tak sobie biegniemy we dwójkę dając wzajemne zamiany ( BEZ OKREŚLENIA DYSTANSU JAK KTOŚ DŁUGO BYŁ PIERWSZY TO ZMIANA zazwyczaj kolo kilometra). Z uwagi na lepszy zegarek kontroluje czas aby trzymać się ustalonych zasad biegniemy 3:50-4:10 każdy kilometr. W miarę równo, gdy ja się wyrywam słyszę Bartka „za szybko, zwolnij”… jakże znane słowa z naszych poniedziałków. Biegnąc tak rozmawiamy chyba za dużo, ale sympatyczny gość. Nosi nas każde piknięcie Germmina to kolejny kilometr i komunikat 4:00 utrzymujemy tempo …zjadamy po żeliku i dużo pijemy. Na ostatnich kilometrach dostajemy informację że biegniemy na 4-5 miejscu w generalce – fajnie. Ostatni kilometr umawiamy się że kto ma więcej sił ten wyrywa i nie ma co patrzyć na drugiego i tak wpadamy na metę. Bartek wyrwał, był o 2 sek. lepszy na oficjalnej stronie zawodów, mi się wydawało więcej, ale tego dnia mi się wiele rzeczy wydawało … Bartek wygrał M-30, a ja, że jestem starszy… to byłem trzeci w swojej M-40: czas 1:24:09 – życiówka poprawiona gdzieś o 40 sek. Średnie tempo jakie nam wyszło 3:59/km. Po prostu fajna trasa i fajnie się z kimś biega w podobnym wymiarze czasowym. Wszyscy zadowoleni, Andrzej poprawił swoją życiówkę urywając trochę minut, Szymon zadowolony bo tez mu dobrze poszło i mój Junior startujący jako ostatni z Rytmowiczów pokazał wszystkim jak RyTMowicze walczą, przebiegł cała swoją trasę wyciągając na finiszu ręce w geście tryumfu…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *